Dwadzieścia cztery godziny Męki naszego Pana Jezusa Chrystusa
24 godziny Gorzkiej Pasji Naszego Pana Jezusa Chrystusa przez Luizę Piccarretę, Małą Córkę Bożej Woli
† Osiemnasta Godzina
Od 10 do 11 AM †
Jezus bierze krzyż na swoje ramiona. Idzie ku Golgoty. Jezus upada pod ciężarem krzyża i jest obnażony z ubrania

Przygotowanie przed każdą godziną
Mój Jezu, nieskończona miłość! Widzę, że nie pozwalas sobie na odpoczynek, i czuję Twoją tęsknotę za miłością i Twój ból. Twoje serce bije mocno, a z każdym biciem odczuwam jego cierpienie, gorliwość i wybuchy Jego miłości. Ponieważ nie możesz powstrzymać ognia, który Cię pożera, staje się dla Ciebie męką. Wzdychasz, a w każdym wzdychu słyszę słowo “ krzyż” wychodzące z Twoich ust. I “krzyż” powtarza się we wszystkich kropelach Twojej krwi , “krzyż” wszystkie Twoje cierpienia, w których jesteś zanurzony jak w morzu bez brzegu. Teraz wołasz: „O ukochany i pożądany Krzyżu, ty jedyny uratujesz moich dzieci, w tobie łączę całą swoją miłość”.
Jezus jest koronowany na drugi raz cierniem
Tymczasem Twoi męczennicy pozwalają Ci wrócić do sądu i zdjąć purpurową szatę, aby ponownie ubrać Cię w Twój strój. Ale jakie cierpienie! Śmierć byłaby mi słodsza niż widzenie Twoich tak okrutnych męk. Płaszcz zaplątuje się w koronę z cierniów i przyczepia. Z nieznaną okrutością teraz odrywają Ci koronę oraz płaszcz. W tym okrutnym czynie wiele cierni rozbija się i pozostaje w Twojej głowie
Krew spływa, a Twój ból jest tak intensywny, że wzdychasz. Ale pomocnicy nie dbają o Twoją agonię. Ubierają Cię ponownie w ubrania, nakładają koronę na głowę i naciskają ją tak mocno, że ciernie wkraczają do Twych oczy i uszu ponownie. Nie było części Twojej głowy, która nie odczuła by kłucia cierni. Pod tymi bezlitosnymi rękami chwiejesz się i drżysz od głowy do stóp, tak, że Twoja agonia przynosi Cię blisko śmierci. Patrzysz na mnie z przyciemnionym spojrzeniem w krwi nasyconych oczach i proszysz o pomoc w tym ciężkim cierpieniu
Mój Jezu, Królu Męk!¹ Pozwól mi podtrzymać Cię i pozwolić odpoczywać na moim sercu. Jak chciałbym ukraść ogień miłości, który Cię pożera, aby spalić Twoich wrogów popiołem i uwolnić Ciebie. Ale Ty nie chcesz, ponieważ Twoja tęsknota za krzyżem rośnie coraz bardziej gorliwie i chcesz się na nim ofiarować natychmiast, nawet dla swoich męczenników. Podczas gdy teraz odpoczywasz na moim sercu, mówisz do mnie:
"Mój dziecko, niech Moja miłość wypływa i zadośćuczynię za tych, którzy czynią dobro, ale znieważają Mnie. Żydzi ponownie ubrali mnie w moje szaty tylko po to, aby jeszcze bardziej zdyskredytować mnie wśród ludzi i przekonać ich, że jestem naprawdę przestępcą. Widocznie ta odzież była dobrym uczynkiem, ale w zamierzeniu i sama w sobie była złą. Oj, ile osób czyni dobro, administruje lub otrzymuje święte sakramenty, lecz z ludzkimi, czasem nawet złymi zamiarami. Ale dobro uczynione ze złym zamiarem prowadzi do ociężałego serca. Dlatego chcę być koronowany po raz drugi jeszcze większą bolesnością niż pierwszy raz,² aby zmniejszyć twardość ludzkich serc i przyciągnąć ich do Mnie moimi cierniami. Moja córko! Ten drugi koronowanie jest dla Mnie znacznie bolesniejsze. Wygląda na to, jakby mój głowa była zakopana w cierniach. Z każdym ruchem, który czynię i z każdym pchnięciem, które mi dają, muszę cierpieć okrutne agonie śmierci. W ten sposób chcę zadośćuczynić za złe, które leży w każdej zniewadze Boga; zadośćuczynić za tych, którzy, niezależnie od stanu swoich dusz, zamiast myśleć o swojej świętości, żyją tylko w rozpraszaniach, odrzucają moje łaski i tym samym sprawiają mi jeszcze większe ciernie. Nic nie pozostaje mi innego, jak tylko wzdychać, płakać krwawymi łzami i tęsknić za ich zbawieniem."
Oj, robię wszystko, aby kochać ludzi, a oni robią wszystko, aby znieważać Mnie. A ty co najmniej nie zostawiasz mnie samego w moich cierpieniach i zadośćuczynieniu."
Jezus bierze krzyż na swoje ramiona

Mój znieważony Jezu! Zadośćuczynam Ci, cierpię z Tobą. Teraz widzę, że Twoi wrogowie pchają Cię po schodach, gdzie ludzie czekają na Ciebie ze złem i chciwością. Słudzy już przynoszą krzyż, którego tak długo szukasz i patrzysz z miłością. Z zdecydowanymi krokami podchodzisz do niego, obejmujesz go i całujesz. Twoja cała ludzkość drży radością. Patrzysz na niego raz po razie i mierzysz jego długość i szerokość. Już określasz udział w nim, który dałeś wszystkim ludziom, udział wystarczający, aby związać ich z boskością przez więź mistycznego małżeństwa i uczynić dziedzicami królestwa niebieskiego. Teraz już nie możesz utrzymać miłości, którą kochasz dusze. Dlatego całujesz Krzyż ponownie podczas mówienia:
"Żądana krzyż! Wreszcie mogę cię objąć. Jesteś pożądaniem Mojego serca, męczeństwem Mojej miłości. Długo czekałeś, podczas gdy zawsze kierowałem Moje kroki ku tobie. Święty krzyżu! Jesteś celem Moich pragnień, zakończeniem Mojej podróży na tej ziemi. Do ciebie kładę całe swoje istnienie, do ciebie wszystkich Mojych dzieci. Będziesz ich życiem, światłem, obroną, ochroną, siłą, wsparciem we wszystkim i poprowadzisz je triumfalnie na niebo. O Krzyżu, Tronie Mądrości! Ty sam nauczyciel prawdziwej świętości, ty sam formujesz bohaterów cnoty, męczenników i świętych. Piękny Krzyżu, jesteś Moim tronem! Gdy muszę opuścić ziemię, ty pozostajesz w Mojej miejsce. Tobie daję wszystkie dusze jako dziedzictwo. Chron je dla Mnie, ratuj je dla Mnie, tobie je powierзам."
Gdy mówisz tak, mój Jezu, pozwalas krzyż położyć na Twoje ramiona. Jest on jeszcze za lekki dla Twojej miłości, ale do jego ciężaru dodaje się waga naszej ogromnej winy grzechu, jak daleko i szeroko niebo sięga. Ty, mój dobry, pod ładem tego ciężaru, odczuwasz odpychanie przez tak wiele złośliwości. Twoja dusza drży przy widoku ich, bo musisz ponieść karę za każdą pojedynczą winę grzechu. Twoja świętość czuje się odrażona jej brzydotą. Dlatego tchniesz pod ciężarem krzyża na ramionach, padając w smutek i śmierćnosny pot płynie z Twojego ciała.
O, moja droga! Nie mogę sobie pozwolić cię zostawić samego. Dlatego chcę podzielić ciężar krzyża z Tobą. Aby ulżyć ciężaru winy grzechu, objam Twoje stopy. W imię wszystkich ludzi chcę dać Ci miłość dla każdego, kto Ciebie nie kocha, hołd dla tych, którzy Ciebie lekceważą, pochwałę, dziękczynienie i posłuszeństwo za wszelkie. Uroczysto przyznaję, że za każdy grzech, którego doświadczasz, chcę całkowicie oddać się Tobie, aby zadośćuczynić, wykonać czyn cnoty w opozycji do tych złośliwości i pocieszyć Cię moimi ciągłymi aktami miłości.
Ale ponieważ zdaję sobie sprawę, że jestem za biedny, potrzebuję Ciebie, aby móc Ci dać prawdziwe zadośćuczynienie. Dlatego łączę się ze Twoją ludzkością, moje myśli z Twoimi, aby wystarczyć dla moich złych myśli i tych wszystkich ludzi. Łączę swoje oczy z Twoimi, aby zadośćuczynić za złe spojrzenia, mój usty z Twoimi, aby zadośćuczynić za blasfemie i podstępne rozmowy, moje serce z Twoim, aby spełnić odszkodowanie za wszystkie złe intencje, pożądania i skłonności. W jednym słowie: chcę zadośćuczynić za wszystko, za co Twoja najświętsza ludzkość zadośćuczyna, w unii ze Twoją bezgraniczną miłością dla wszystkich dzieci ludzi i całego dobra, jakiego im czyniś nieograniczonymi miarami.
Ale chcę też zjednoczyć się ze Twoją boskością, zanurzyć tę moją niczość w jej bezdenności i tak oddać Ci wszystko. Oddaję Ci Twój miłość, aby słodzić Twoję gorzkość, oddaję Ci Twe serce, aby uchronić Cię przed zimnością, niewdzięcznością i małą miłością ludzi, a także z powodu tego, że nie śledzą Twoich namów. Oddaję Ci wieczne harmonie, które leżą w Twojej boskości, abyś się dobrze czuł za to, że musisz słuchać przekleństw i klątw, które drżą powietrze. Oddaję Ci Twój piękno, aby odciągnąłeś swój wzrok od brzydoty naszych dusz, gdy są one splamione winą grzechu, Twoją czystość jako zastępstwo za brak dobrego mniemania, za brud i zgniliznę, którą widzisz w tak wielu dusza. Oddaję Ci też Twój nieskończoność jako dar, abyś miał pociesznie za brakiem rozumienia, że dusze dobrowolnie się zwężają, żeby nie dać Ci miejsca. Oddaję Ci blask Twojego serca jako dar, aby pożarł wszelkie grzechy i zapalił wszystkie serca ogniem, tak by wszyscy Cię kochali i nikt Ciebie nie obraził. W krótce: oddaję Ci wszystko, czym jesteś, żebyś miał nieskończoną satysfakcję i wieczną, niemierzalną, nieskończoną miłość.
Mój najcierpliwszy Jezu! Widzę Cię robić pierwsze kroki pod ogromnym ciężarem Krzyża. Zjednoczam swoje kroki z Twoimi. Gdy Ty, słaby i wyczerpany, jesteś na punkcie upadku, stanę obok Ciebie, podniosę Cię i podłożę moje ramiona pod krzyż, aby dzielić jego ciężar z Tobą. O nie odrzucaj mnie, przyjmij mnie jako wiernego towarzysza! Jezu, patrzysz na mnie i rozumiem, że odpokutowujesz za tych, którzy nie noszą swojego krzyża ze złożonością, ale z przekleństwami i wybuchami gniewu, którzy biorą sobie życie lub zabijają innych.
Jezus Padnie Pod Krzyżem Po Raz Pierwszym

I prośisz o wszystko miłość i złożoność do krzyża, który ciśnie na nich. Twoja ból jest tak wielki, że czujesz się zdruszony pod ciężarem krzyża. Nie wcześniej niż po pierwszych krokach upadasz na ziemię i uderzasz w kamienie. Ciernie jeszcze głębiej wbijają się Ci w głowę, wszystkie Twoje rany są ponownie rozdarte i krwawią. Gdy nie masz sił, aby podnieść się, okrutni sługusze próbują postawić Cie na nogi kopnięciami i ciosami. Moja miłość leżąca na ziemi! Niech Cię pomogę wstawać, żebyśm oczyścił Twoją krew i odpokutował z Tobą za tych, którzy grzeszą ze niewiedzy, słabości i osłabienia. Proszę Cię, abyś tym duszaom przyznał pomoc Twych łask, żeby mogły wstać z upadku.
Jezus Spotyka Swego Matkę

Mój Jezu, teraz sługusze udali się postawić Cię na nogi. Gdy chodzisz w kołysanie, słyszę Twoje zaczepione oddechy. Twój serce bije gwałtownie i nowe bóle go przebijają. Poruszasz głową, aby oczyścić oczodoły od krwi, którą są one pełne, i patrzisz się w okolicy ze strachem. Och, wszystko zrozumiałem. Twoja matka, która poszła Cię szukać jak płaczliwa małpka, chce powiedzieć Ci ostatnie słowo, otrzymać Twój ostatni spojrzenie. I czujesz Jej smutek, czujesz Jej serce, rozdarte bolem, w swoim, uderzonym i ranionym przez miłość Waszą. Już widzisz, jak się przepracowuje przez tłum, aby Cię zobaczyć za wszelką cenę, objąć i pożegnać na zawsze. Ale ból powstrzymuje Twoje kroki, gdy ją zauważysz, bladą jak śmierć, wszystkie Twoje cierpienia odzwierciedlone w niej siłą miłości. Jeśli jeszcze żyje, to jest cuda Twiej wszechmocy. Idziesz jej na spotkanie, ale z trudem udaje się wymienić spojrzenia. O serca łamiące ból! Żołnierze zauważają Twoją intencję. Popychając i pchając, uniemożliwiają matce i synowi spotkanie, aby pożegnać się.
Upadek Jezusa pod krzyżem po raz drugi

Smutek z obu stron nad taką bezwzględnością jest tak wielki, że Twoja matka zamienia się w kamień i grozi upadkiem siłom swojego bólu. Jednak wierny uczniowie Jan i pobożne kobiety stoją przy niej, gdy Ty ponownie pada pod krzyżem. Wtedy Twój smutny matka robi duchowo to, czego nie może zrobić rzeczywiście, ponieważ jest jej uniemożliwione. Czyni wolę Wiecznego swoją własną, uczestniczy we wszystkich Twoich cierpieniach i spełnia wszystkie obowiązki matki. Laskoczy Cię, umacnia, próbuje ulżyć Twemu bólowi i wylewa balzam swojej bóleśnej miłości na Twoje rany.
Zjednoczam się z Twoją smutną matką, robię wszystkie Twoje cierpienia swoimi, chcę reprezentować miejsce Twojej matki każdym kroplą krwi, którą przelajesz, każdą raną, która Ci boli. W unii z Tobą i Twoją Matką chcę odkupić wszelkie grzeszne spotkania oraz tych ludzi, którzy nie unikają okazji do grzechu lub, jeśli nie mogą ich uniknąć, poddają się pokusom grzechu.
Padając po raz drugi pod krzyżem, wybuchasz na wzdychania. Chociaż żołnierze boją się, że umrzesz pod ciężarem tak wielu tortur i z powodu nadmiernej utraty krwi, po wielkich staraniach udaje im się postawić Cię ponownie na nogi biciem i kopnięciem. Tak odkupiasz powtarzalne upadki w grzechu, odkupiasz ciężkie grzechy popełniane przez wszystkie warstwy ludzkości, interweniujesz dla upartych grzeszników i płaczesz krwawymi łzami, aby uzyskać ich nawrócenie.
Rana na ramieniu Jezusa
Mój smutny miłości! Gdy śledzę Cię w Twoich czynach odkupienia, zdaję sobie sprawę, że nie będziesz mógł dłużej nosić ciężkiego ciążenia krzyża. Twój cały kształt już drży. Kolce coraz głębiej wkraczają do Twojej głowy z powodu stałych ciosów i pchnięć, które otrzymujesz. Krzyż wgłębia się w Twoje ramię ze względu na ciężar, tworząc ranę taką głęboką, że kości leżą nagie, a przy każdym kroku myślę, że umierasz raczej niż idziesz dalej. Tylko miłość, która wszystkiego może, daje Ci siłę. Przez Twoją świętą ranę na ramieniu odkupiasz ukryte grzechy, które, ponieważ nie jest za nich zadośćuczynienie, tylko zwiększają gorzkość Twojej agonii. Mój Jezu, pozwól mi podłożyć ramię pod krzyżem, aby Ci ulżyć i ofiarować Ci zadośćuczynienie za wszystkie tajne grzechy.
Simon Cyreneńczyk pomaga Jezusowi nieść krzyż

Bojąc się, że Ty możesz poddać się ciężarowi krzyża, pachołki zmuszają Szymona Cyrenejczyka do przenoszenia krzyża dla Ciebie. Nie chętnie i nie ze miłości, tylko przymuszonego i marudzącego, pomaga Ci. W Twoim sercu słyszysz echo wszystkich skarg tych, którzy cierpią z brakiem poddania się, z gniewem, buntem i lekceważeniem cierpienia. Ale to, co najbardziej rani Twój serc, jest postrzeganie tego, że nawet dusze poświęcone Bogu, których nazywasz Towarzyszami i pocieszycielami w Twoich mękach, uciekają od Ciebie. Gdy przyciągasz je do siebie przez cierpienie, ślizgają się z Twych ramion, szukają ziemskich rozkoszy i zostawiają Cię na samotne cierpienie.
Mój Jezu! Gdy ja odkupiam się z Tobą, proszę Cię, abyś mnie objął w swoich ramionach tak mocno, że nie będzie żadnych Twoich cierpień, w których bym też nie uczestniczył, i przez nie zmieniłem się w Ciebie, aby dać Ci pocieszenie za to, że tyle duszy opuszcza Cię.
Veronika podaje Jezusowi chusteczkę

Mój bolesny Jezu! Trudno idziesz ze skłonioną głową. Nagle widzę, że stoisz i patrzysz wokół siebie. Co to? Oto Veronica, która odważnie i bez lęku suszy Twój krwawy twarz, a Ty wycierasz ją chustką jako znak Twojej przyjemności. Mój wielkoduszny Jezu, ja też chcę Cię osuszyć, ale nie chustą, lecz ofiarować się Tobie, podnieść Cię, wejść w Twój wewnętrzny byt i dać Ci bicie serca po biciu, oddech po oddychaniu, skłonność po skłonności, pragnienie po pragnieniu. Chcę wejść do Twojego umysłu, zanurzyć wszystkie te bicie serca, oddechy, skłonnosci i pragnienia w nieograniczoności Twojej wolą i pomnożyć te czyny do nieskończoności. Chciałbym utworzyć morze każdego ludzkiego bicia serca, aby żadne echo w Twoim sercu nie było stworzone bez miłości dla Ciebie, a tak ulżyć całej gorzkość Twojego wewnętrznego cierpienia. Chcę utworzyć morze wszystkich ludzkich skłonności i pragnień, aby odstraszać wszystkie złe skłonnosci i pragnienia, które mogłyby najmniej rozczulać Twój serc. Chcę też utworzyć morze każdego ludzkiego oddychania i myśli, aby odpędzić każdy oddech i myśl, który mógłby Ci niepodobać się w najmniejszym stopniu³. Będę dobrze strzegł, mój Jezu, aby nic Cię więcej nie oszukało i żadne inne cierpienia wewnętrzne nie zostały dodane do Twoich. Mój Jezu, zrób, aby moje całe wewnętrzności zanurzyły się w nieograniczoności Twojego boskiego bytu. W ten sposób znajdę wystarczającą miłość i silną wolę, aby uczynić tak, żeby żadna grzeszna miłość lub wola nie przeniknęła do mojej wewnętrzności, która mogłaby Ci się niepodobać.
Mój Jezu, aby być pewnym siebie, proszę Cię, aby pieczętowałeś moje myśli, wolę, pożądania i skłonności Twoimi myślami, Twoją wolą, Twoimi pożądaniami i skłonnosciami, żeby w ten sposób były one ożywione tylko przez Ciebie. Mój Jezu, zanurzam się w nieograniczoności Twojej Woli. Robiąc ją swoją własną, chcę zadośćuczynić za wszystkich ludzi i pieczętować wszystkie dusze w wszechmocności Twojej Woli. Jezu, teraz tylko moja krew pozostała. Chcę też tę wylać jako balsam ulżający Twym ranom, żebyś mógł odzyskać siły i uzdrowić się ze wszystkich swoich cierpień. Chcę także dać wejść wszystkie swoje myśli do serca każdego grzesznika, aby go nieprzerwanie upominać, jeżeli śmiało Cię obraża. Ponadto proszę Ciebie głosem Twojej krwi, żeby wszelkie dusze oddały się mocy moich nędznych modlitw. Wtedy będę mógł przyprowadzić wszystkie do Twjego serca. Jeszcze jedną łaską proszę Cię, mój Jezu. We wszystkim, co widzę, dotykam i czuję, chcę zawsze Ciebie widzieć, dotykać, czuć. Niech Twoja najświętsza obraz i Twój najświętszy imię będą wpisane na każdym atomie mojego nędznego bytu.
Tymczasem Twoi wrógowie, którzy z złymi oczami patrzyli na ruchome dzieło Weroniki, ponownie Ciebie biją i gnają w drodze.
Jezus Uspokaja Płaczące Kobiety

Po kilku krokach zatrzymujesz się znów. Chociaż Twoje cierpienie ciężko Ci ciążą, miłość nie stoi w miejscu. Gdy widzisz pobożne kobiety płacące za Ciebie i Twoje cierpienia, zapominasz o sobie i uspokajasz je słowami:
“Córki Jerozolimy, nie płaczcie ze mną, ale płaczcie nad sobą i waszymi dziećmi!”
Jak podniesione nauczanie, o mój Jezu, a jak łagodne Twoje słowo! Z Tobą odkupuję brak miłości. Dlatego proszę Cię o łaskę zapomnienia się całkowicie i pamiętania tylko Ciebie samego.
Jezus Padł Po Trzeci Raz pod Krzyżem

Gdy Twoi wrógowie słyszą, jak mówisz, złością się napędzają. Ciągając Cię w różne strony za sznury i gnąć Ciebie tak szybko, że padają na ziemię ponownie i uderzasz kolanami o kamienie. Waga krzyża staje się dla Ciebie torturą. Jest jakbyś był bliski śmierci. Twoje twarz dotyka ziemi a Twój ust redki od krwi. O niech podniosę Cię i umyj Twój oblicze własnymi rękami. Ale Twoi wrógowie chcą postawić Ciebie na nogi, ciągną Cię za sznury i włosy i kopną, ale daremnie. Jakie męki, mój Jezu, moje serce łamie się z bólu. Teraz sługuszy ciągają Cię do Golgoty. W drodze tam odkupujesz grzechy duszy poświęconych Tobie. Ciążą na Tobie ciężko. Jakkolwiek starałeś się chodzić prosto, nie udaje Ci się. Kopnięty i ciągnięty, docierasz ostatecznie do Golgoty, pozostawiając ślady Twojej cennej krwi wszędzie.
Jezus jest Odziewany z Ubrania i Koronowany Ciernami Po Trzeci Raz

Nowe męki czekają na Ciebie tam. Żołnierze ponownie Cią odziewiczają, rozrywając ubrania z Twojego ciała i koronę z głowy. Och, wzdychasz przy tej surowej obsłudze. Bo razem z koroną wyrwanymi są też ciernie a wraz z ubrańmi łatki Twój bolesny miąższ, który był przyklejony do nich. Rany ponownie się otwierają, krew spływa na ziemię i Twoja agonia jest tak wielka, że wyglądasz bardziej martwy niż żywy.
Ale nikogo nie porusza litość, moje największe dobre! Z kolei z zwierzęcą furią nową koronę na Twoją głowę nakładają i uderzeniami ją tłuczą. Męka, którą czujesz, jest tak straszna, że tylko anioły mogliby opowiedzieć, co Ty cierpisz. Drżąc, odwadniają od Ciebie swe oczy, “aniołowie pokoju płaczą” (Ps 33:7).
Mój sukniany Jezu! Niech cię ogrzeję, bo widzę, że drżysz i zimny pot okrywa Twoje ciało. Jak chętnie oddałabym swoje życie i swoją krew w zamian za Twoją, którą przelajesz, aby nam wszystkim dać życie.
Teraz patrzysz na mnie zmęczonymi, półwygasłymi oczami. Czuję, jakbyś do mnie mówił:
"Moje dziecko, ile dusz mi kosztuje! Tu jest miejsce, gdzie czekam na wszystkie one, aby je uratować; gdzie chcę odkupić grzechy tych, którzy się poddają bestii i tak uparcie oddani są swoim grzeszom, że nie mogą już żyć, jeśli mnie nie znieważą. Ich rozum jest oślepiony i grzeszą jak szaleńcy. Gdy odrywają ubrania z mojego ciała, odkupiam tych, którzy noszą piękne stroje i bezczelne ubiory, odkupiam za grzechy przeciwko czystości i dla tych, którzy tak przywiązani są do bogactwa, honoru i przyjemności, że uczynili z nich boga swoich serc."
O pewnie, każde z tych zniewag sprawia mi śmierć. Jeśli nie umieram, to dlatego, że wola Wiecznego Ojca jeszcze nie ustaliła chwili mojej śmierci."
Mój odkryty Jezu, gdy z Tobą dokonuję naprawy, proszę Cię, abyś mnie pozbawił wszystkich ziemskich skłonności i nie pozwoliłby żadnej grzesznej skłonności wejść do mojego serca. Strzeż go, otocz go Twoimi cierpieniami jak płotem i wypełnij miłośćą. Niech moje życie będzie niczym innym niż powtórzeniem Twojego życia. Tak potwierdź mój odrzucenie, błogosław mnie z całego serca i daj mi siłę, abyśmę świadkiem Twoich bolesnych ukrzyżowania, tak by zawsze byłem przybity do krzyża z Tobą.
Rozważania i praktyki
przez św. o. Annibalego Di Francia
Jezus nosi Krzyż. Miłość Jezusa do Krzyża, Jego niecierpliwa gorączka umierania na Nim dla zbawienia dusz są ogromne! A my—czy kochamy cierpienie jak Jezuś? Czy możemy powiedzieć, że nasze bicie serca odbijają się jego Bożym Biciem Serca i że też prosimy o swój krzyż?!
Gdy cierpiemy, czy mamy zamiar stać się towarzyszami Jezusa, aby go ulżyć od ciężaru Jego Krzyża? Jak go towarzyszymy?
A gdy otrzymuje zniewagi, czy zawsze jesteśmy gotowi dać mu nasze małe cierpienie jako ulżenie dla jego bólów?
W pracy, w modlitwie i kiedy czujemy ciężar naszego cierpienia pod ciążem wewnętrznych bóli, czy pozwalamy na to, aby nasz ból poleciał do Jezusa, który jak zasłona może wysuszyć jego pot i pocieszyć go, uczyniając Jego trudność naszą własną?
Wszyscy: O mój Jezuś, zawsze wezwij mnie, aby byłem blisko Ciebie, a ty zawsze bądź bliski mnie, tak bym cię zawsze pocieszał moimi bólami.
¹ Księga Izajasza 53:2 opisuje cierpienie Zbawiciela w straszących słowach: „Nie ma w nim żadnej piękności, abyśmy go chcieli; on jest odrzucony przez ludzi, człowiek bolesny i znający chorobę, taki, którego twarz ukryta jest przed nami; był on pogardzany, a my go nie szanowali.”
² Po usunięciu purpurowej sukni pachołkowie, jak zauważono, wyrwali również koronę cierniową z głowy Jezusa, ale później ponownie ją nałożyli na swego ofiarę z jeszcze większym bólem.
³ Wizjoner chce zebrać wszystko co jest niedoskonałe, wszystko co jest grzeszne, jakby w morzu, aby to było trzymane pod kontrolą, tak samo jak morze trzyma swoje wody pod kontrolą, żeby zło już nie dotknęło Jezusa.
Modlitwy, Konsercje i Egzorcyzmy
Královna Modlitwy: Święty Różaniec 🌹
Różne modlitwy, konsekracje i egzorcyzmy
Modlitwy od Jezusa Dobrego Pasterza do Enocha
Modlitwy dla Bożego Przygotowania Serc
Modlitwy Świętego Rodziny Schronienia
Modlitwy przez Matkę Bożą z Jacarei
Nabożeństwo do Najczystszego Serca Świętego Józefa
Modlitwy do Zjednoczenia się ze Świątą Miłością
Płomień Miłości Niepokalanego Serca Maryi
† † † Dwadzieścia cztery godziny Męki naszego Pana Jezusa Chrystusa